#Pogadajmyopotrzebach    |   BLOG   |   odcinek 2   |   aktualizacja: 12.08.2023

POTRZEBY są jak OGRY

*Możesz również posłuchać treści zawartych w tym wpisie w formie podcastu na platformie YouTube lub Spotify.

YouTubeSpotify

SPIS TREŚCI:

#1  Potrzeby - rzecz ważna (jak nie najważniejsza!)


Dobra, dobra... Ale właściwie dlaczego?!

Nie wiem, jak Wy, ale ja zawsze gdy spotykam się z kimś kto oferuje mi coś, co jest łatwe, szybkie i przyjemne, to nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to rozwiązanie jest takie… płytkie. Więc... jakby podążając za tym moim odczuciem, i na przekór współczesnym insta-trendom, chciałabym swój przekaz w tym dzisiejszym wpisie skierować do osób, które chcą coś zrozumieć. Zrozumieć, o co w tym projektowaniu wnętrz tak naprawdę chodzi i jak można zrobić jakąś zmianę u siebie w domu tak, żeby być naprawdę zadowolonym / zadowoloną!

Dziś więc będzie o tytułowych potrzebach! O czymś fundamentalnie ważnym dla całego projektu #pogadajmyopotrzebach, dla mnie osobiście, no i w projektowaniu wnętrz ogółem. Po pierwsze i najważniejsze, musicie wiedzieć, że projektowanie czegokolwiek, czy to wnętrz, czy mebli, czy np. grafiki nie ma prawa się wydarzyć tak… dobrze, w zgodzie ze sztuką, bez kontekstu ludzi, którzy tych przestrzeni, czy przedmiotów używają, czyli bez Was. Jesteście najważniejsi w tym wszystkim! Wy i wasze potrzeby, niezależnie od tego jak bardzo są one prozaiczne, czy może jakieś nietuzinkoweone wszystkie są ważne. Wnętrze jest dla was. Zatem bez was, bez konkretnie Ciebie słuchaczu i Ciebie słuchaczko, bez uwzględnienia waszych indywidualnych cech i też bez waszego wkładu, zaangażowania w to, żeby tą indywidualność jakoś wyrazić i określić, przygotowanie projektu będzie błądzeniem we mgle.

I to jest główny temat tego odcinka - jak uniknąć tego błądzenia we mgle. Odpowiem od razu: aby nie bładzić w projektowaniu wnętrz, a zamiast tego mieć jasno wytyczoną ścieżkę prowadzącąc prosto do celu, musimy zdać sobie sprawę z tego na czym nam najbardziej zależy i jakie są nasze priorytety. Czyli po mojemu, uświadomić sobie jakie mamy potrzeby.

Potrzeby są absolutnie fundamentalną sprawą. I chciałabym, żeby każdy po wysłuchaniu tego odcinka pozostawił w swojej świadomości dwie ważne rzeczy, które się z potrzebami wiążą:

Chciałabym więc Was dziś skłonić, żebyście spróbowali ich w sobie jakoś poszukać. W tym celu, opowiem dziś też trochę o tym w jaki sposób te nasze ukryte nieraz potrzeby wpływają na nasze działania oraz co możemy zrobić, żeby do naszych głębokich potrzeb dotrzeć, co w efekcie ma nam oczywiście pomóc sprawić, żeby efekty naszych działań były dla nas możliwie na maksa satysfakcjonujące, bo taki właśnie jest nadrzędny cel tego podcastu.


Zanim przeczytasz dalej, przypomnij sobie, że...

W poprzednim wpisie i w odcinku podcastu mówiłam o tym, że nasze potrzeby w kontekście wnętrz możemy podzielić na 3 obszary - zmysłów, funkcjonalności i psychiczności. I dla każdego trochę inne części tych obszarów będą kluczowe. Mówiłam też o tym, że są trzy elementy, które potrzebujecie rozwinąć na drodze do swojego wymarzonego satysfakcjonującego wnętrza. Są to wyczucie przestrzeni, logiczne myślenie i autorefleksja, które poniekąd w sumie odpowiadają temu podziałowi na zmysły, funkcjonalność i psychiczność. Tematyka dzisiejszego wpisu jest właściwie w całości zawarta w kategorii autorefleksji - tematy z innych obszarów będę stopniowo rozwijać w przyszłości.


Uwaga! Jest różnica między "potrzebuję coś zrobić" a "mam potrzebę"!

Po tym, co opowiadałam ostatnio, dzisiaj przede wszystkim potrzebuję rozróżnić, czym potrzeby są, a czym nie są. To z czym mam problem, to rozróżnienie faktycznych potrzeb, od działań, które mają na celu tę potrzebę zaspokoić.

Na początek prosty przykład z życia. Każdy z nas zapewne miał kiedyś jakiś problem, o którym chciał z kimś porozmawiać, czyli mógł powiedzieć “potrzebuję z kimś porozmawiać”. Ale kiedy doszło to tej rozmowy, to ona jakoś tak nie przyniosła satysfakcji. Po mojemu, stało się tak dlatego, że pomimo tego, że powiedzieliśmy “potrzebuję z kimś porozmawiać”, no to ta rozmowa nie była tak naprawdę realną potrzebą, tylko jedynie pomysłem na działanie, które miało nam pomóc zaspokoić jakąś potrzebę, która kryła się jakby pod spodem. I mogła to być np. potrzeba poczucia bycia wysłuchanym, która załóżmy zupełnie nie została zaspokojona, bo nasz rozmówca w tej rozmowie np. bawił się w wujka albo ciocię dobrą radę, kompletnie o to nieproszony, zamiast siedzieć i faktycznie słuchać. Myślę, że to jest takie doświadczenie, które niestety może być wspólne dla zdecydowanej większości z nas...

Czyli, pierwsze spostrzeżenie jest takie, że pod tym, co zwykle w pierwszej chwili nazywamy potrzebą, zwykle jest coś głębszego. I to właśnie to coś głębszego jest tą naszą ważną potrzebą, na której zaspokojeniu tak naprawdę nam zależy. A to co jest na wierzchu, jest działaniem mającym nas do tego doprowadzić!


O co chodzi z tymi ogrami?!

No i teraz, generalnie ja, na potrzeby i wynikające z nich działania w kontekście projektowania wnętrz patrzę tak, że one są jak ogry, jak cebula, albo jak tort i też trochę jak ta góra lodowa, co jej widać tylko wierzchołek, ale znaczna jej część jest schowana pod powierzchnią wody. Czyli - mają one takie warstwy. W warstwach wierzchnich są gotowe rozwiązania, które de facto nie są potrzebami, ale już odpowiedziami na potrzeby, I te rozwiązania są generalnie określonymi czynnościami. Np. mogę powiedzieć, że potrzebuję wyburzyć ścianę, żeby połączyć dwa pomieszczenia. Pod tym stwierdzeniem, w drugiej warstwie kryje się na ogół szereg bardziej uogólnionych potrzeb związanych ze stylem życia. Np. Chcę mieć więcej miejsca, żeby spędzać czas z rodziną i przyjaciółmi, albo potrzebuję czuć więcej przestrzeni, bo lepiej się czuję w przestrzeniach otwartych niż pozaciskanych, albo np. podoba mi się otwarty układ domu/mieszkania, bo to fajnie, designersko się prezentuje. I to jest taka druga warstwa, która najbardziej interesuje architekta wnętrz przy pracy z klientami/inwestorami.

Ale, możemy zejść jeszcze niżej, zastanawiając się np. Skąd się u nas wzięła potrzeba spedzania większej ilości czasu z bliskimi? Pytając w ten sposób i drążąc temat, w końcu zejdziemy do trzeciej warstwy, gdzie znajdują się te tzw. potrzeby głębsze, czy bardziej podstawowe. One są już w mojej wyobraźni już pod tym lustrem wody w wizji góry lodowej, no i o ile świadomie ich nie poszukamy, no to one będą sobie nurkować w tym morzu nieświadomości, od czasu do czasu może tylko podpływając bliżej powierzchni ale potem zanurzając się głębiej tak że całkiem stracimy je z oczu.  I dzisiaj, to one właśnie są głównym obiektem mojego zainteresowania.



Potrzeby są motorem wszystkich naszych działań!! 

Bardziej konkretnie jest tak, że do wszystkich naszych decyzji o działaniu doprowadzają procesy wydarzające się w naszych głowach i zapoczątkowują te procesy właśnie te głębokie potrzeby, które są sfrustrowane, czyli niezaspokojone, albo na tyle zaniedbane, że domagają się od nas jakichś działań, aby je zaspokoić.

Czyli jest tak, że pierwotną przyczyną istnienia tego, co znajduje się w warstwie drugiej, i co później przeradza się w decyzje i w działania w warstwie pierwszej powierzchownej jest to, co znajduje się najgłębiej, w warstwie trzeciej. Innymi słowy, u źródeł każdego działania i każdej waszej decyzji leży jakaś pierwotna, fundamentalna, sfrustrowana potrzeba. I między tą sfrustrowaną potrzebą a finalnym działaniem wydarza się w naszej głowie proces, który na ogół jest rozwleczony w czasie i na który po drodze wpływa caaaaała masa różnych czynników zewnętrznych, które nam ten proces deformują i wypaczają. I tu jest pies pogrzebany, bo po tych wszystkich deformacjach na koniec może się okazać, że finalne działanie, które podjęliśmy ma się nijak do tej pierwotnej potrzeby, która wywołała chęć działania. A przypominam, to zaspokojenie faktycznych potrzeb determinuje to, czy będziemy usatysfkcjonowani z naszych działań. Dlatego, w naszym najlepszym interesie przy podejmowaniu wszelkich decyzji mieszkaniowo-domowych jest sprawdzenie, na jakie potrzeby faktycznie próbujemy znaleźć odpowiedź i czy te decyzje które planujemy faktycznie są tak trafne jak nam się wydaje.


Zrozumienie swoich potrzeb jest TYLKO TWOIM zadaniem!

Lojalnie uprzedzam, że architekt wnętrz nie odrobi za nas tego zadania i nam w tym nie pomoże - jest w końcu architektem wnętrz, a nie psychologiem. Jego interesuje przede wszystkim ta warstwa druga, gdzie są te potrzeby wynikowe z warstwy trzeciej, takie związane głównie ze stylem życia i on tylko na tej kategorii potrzeb będzie opierał swoje decyzje projektowe. Zachęcam Was więc do tego, żebyście wzięli odpowiedzialność za to, w jaki sposób opowiecie swojemu architektowi wnętrz o swoich potrzebach i za to, czy to co mu powiedzie będzie miało w ogóle cokolwiek wspólnego z rzeczywistością. Nie liczcie na to, że on zna jakieś magiczne formuły na to jak uczynić waszą przestrzeń idealnie skrojoną pod wasze potrzeby, funkcjonalną i piękną. Oczywiście są reguły, zasady, badania i wiedza na temat funkcjonowanie człowieka we wnętrzu, ale jednocześnie to wcale nie jest tak, że te same zasady, reguły i miary można równo przyłożyć absolutnie do wszystkich. Jako ludzie podlegamy kategoryzacjom, ale jednocześnie jesteśmy szalenie indywidualni. Więc skąd ten architekt ma znać wasze potrzeby, skoro wy sami nie będziecie wiedzieć jakie one właściwie są? Apeluję, żebyście tego nie lekceważyli i dążąc do waszej wymarzonej przestrzeni, postarali się określić w sobie właśnie te nasze szalenie indywidualne potrzeby, pamiętając o tym, żeby poszukać ich też odpowiednio głęboko w sobie.


#2  Potrzeby - odrobina teorii


Kto już słyszał o piramidzie potrzeb A. Maslowa - ręka w górę!

Dobra. No i teraz, żeby to nie brzmiało tak abstrakcyjnie, zastanówmy się nad tym, jakie te głębokie potrzeby na przykład mogą być. Żeby nie wyważać otwartych drzwi, możemy spojrzeć sobie na gotowe modele ludzkich potrzeb i mam dzisiaj na myśli konkretnie dwa takie modele. Na razie powiem o pierwszym i jest to zapewne znana wielu osobom piramida potrzeb Abrahama Maslowa. Tam jest takie założenie, że potrzeby da się skategoryzować w niższe i wyższy piętra, przy czym potrzeby wyższych pięter nie mogą być zaspokojone bez zaspokojenia potrzeb z pięter poniżej. Tak więc, mamy w tym modelu siedem kategorii. Pierwsze dwa piętra to potrzeby fizjologiczne, takie jak jedzenie, sen, czy odpoczynek, oraz potrzeba bezpieczeństwa. No i to jest oczywiste, że dom powinien być takim miejscem, w którym te nasze potrzeby powinniśmy być w stanie zaspokoić. Następnie mamy potrzeby przynależności, czyli relacji z innymi ludźmi, które dom też może nam pomagać realizować, nawet jeśli mieszkamy w nim sami, no bo przecież mamy jakichś znajomych, czy osoby z rodziny, którzy czasem może wpadną na jakieś pogaduchy. Potem są potrzeby uznania, które są mega ciekawe, szczególnie dziś, w czasach social mediów, no i na szczycie piramidy mamy potrzeby samorealizacji, czy też autoekspresji dla których nasza przestrzeń nieraz staje się no… takim tłem, z braku lepszego słowa. No i teraz, w ramach tych kategorii mam nadzieję, że widzicie jak wiele różnych potrzeb może odczuwać człowiek i że nasz dom jest takim miejscem, w którym staramy się te nasze wszystkie potrzeby jak najlepiej zaspokajać. Jak mamy więcej domowników, to ten nasz dom może stać się wręcz polem bitwy między różnymi, nie idącymi ze sobą w parze potrzebami. No i jak tu żyć? Jak zaplanować tą przestrzeń, żeby nasze potrzeby mogły być skutecznie zaspokajane i żeby prowadzić w niej satysfakcjonujące życie??


O teorii - do praktyki

Przede wszystkim, trzeba sobie te potrzeby jakoś ponazywać, sięgając po nie, tak jak wspominałam wyżej możliwie głęboko.

No i teraz, część z was być może zadaje sobie pytanie: no kurcze, wszystko spoko, ale jak to zrobić? Potrzeb każdy z nas ma wiele różnych, założę się, że czasem może być naprawdę trudno się w tym połapać!

Ja polecam zacząć od pierwszego lepszego prostego pytania - szczególnie jeśli jesteście w grupie osób, które nigdy dotąd nie myślały o swoim domu w kategorii potrzeb, zacznijcie może właśnie od pytania, które mógłby zadać wam architekt wnętrz, którego powiedzmy w tej chwili zatrudniacie. Pytanie brzmi: czego takiego właściwie potrzebujecie od swojego mieszkania, czy domu, co chcielibyście mieć, a jak na razie nie macie?

Oczywiście nie ma tak naprawdę znaczenia, czy faktycznie planujecie tą współpracę, bo celem tego ćwiczenia nie jest sformułowanie wytycznych dla projektanta/projektantki, tylko zbudowanie większej świadomości, po prostu dla was samych, również wtedy, gdy planujecie wykonać remont samodzielnie i każdą inną nawet najmniejszą zmianę w waszej przestrzeni mieszkalnej.

No więc, pytanie brzmi: czego potrzebujecie od swojego mieszkania/domu?

W pierwszej chwili zapewne przychodzą Wam do głowy odpowiedzi takie nazwane najbardziej wprost, z tej pierwszej warstwy. Np. potrzebuję wyburzyć ściankę między salonem i kuchnią, aby powiększyć przestrzeń. Albo potrzebuję lepiej zorganizować przestrzeń, bo jest niefunkcjonalna. I okay. Na początek. To jednak nie są te potrzeby sensu stricte, tylko raczej gotowe odpowiedzi na te potrzeby, które wciąż jeszcze nie są tu nazwane, ale oczywiście kryją się pod spodem.

Idźmy więc dalej i zadajmy sobie pytanie - dlaczego potrzebuję mieć więcej przestrzeni? Tutaj już odpowiedzi mogą być różne. Część osób może powiedzieć, że np. źle się czuje w ciasnych przestrzeniach, część, że np. fajnie byłoby od czasu do czasu zorganizować wieksze spotkanie rodzinne. Część też może po prostu uznać, że tak będzie bardziej modnie, bo znajoma kupiła mieszkanie na otwartym planie i u niej to fajnie wygląda. Później można próbować zejść niżej, do warstwy trzeciej, w której znajdują się bardziej podstawowe potrzeby. I mowa o takich "grubych" hasłach, jak potrzeby poczucia bezpieczeństwa, potrzeba relacji, przynależności, autoekspresji i inne. Każda z nich jest osobnym, wielkim tematem, dlatego nie będę ich teraz rozwijać, ale na pewno będę do tego jeszcze wracać w przyszłości, więc zapraszam już teraz do wysłuchania/przeczytania tych treści w (mam nadzieję) niedalekiej przyszłości. Teraz chciałabym się skupić raczej na samej metodzie drążenia, poprzez stawianie sobie kolejnych pytań dlaczego? Aby stopniowo schodzić warstwa po warstwie coraz niżej.


A kto słyszał o metodzie pytań sokratejskich?

Takie drążenie wpisuje się w schemat metody pytań sokratejskich i może przynieść fajne rezultaty, bo w końcu doprowadzi nas do naszych najbardziej pierwotnych podstawowych potrzeb i na koniec, być może, dowiemy się o sobie czegoś nowego! To jest ten element autorefleksji, o którym wspominałam w poprzednim wpisie/odcinku. Jak może pamiętacie, jeden z trzech ważnych elementów, obok wyczucia przestrzeni i logicznego myślenia, które potrzebujecie jakoś rozpoznać, rozwinąć i połączyć, aby zacząć lepiej organizować przestrzeń wokół siebie. Tak, by stała się ona właśnie możliwie satysfakcjonująca. Jest to też jedna z metod stosowanych w psychoterapii różnych nurtów. Jeśli jesteście ciekawi, jak można prowadzić ze sobą dialog sokratejski, zachęcam was do poszukania informacji na ten temat w internecie.

I tak, aby pokazać jak to może wyglądać w praktyce, np. powiedzmy, że chcę połączyć salon z kuchnią. Tak się składa, że akurat faktycznie w swoim mieszkaniu chciałabym to zrobić. Gdybym poszła do architekta wnętrz po projekt nowej kuchni z salonem, zapytałby mnie: czego pani ode mnie potrzebuje? I ja bym mu powiedziała – potrzebuję wyburzyć ścianę między kuchnią a salonem. Użyłam wprawdzie słowa potrzebuję, ale tak naprawdę określiłam tylko swój pomysł na gotowe czynności, dla których projektu oczekuję od architekta. I jeśli by się nad tym głębiej zastanowić, to to jest raczej już jakaś gotowa propozycja odpowiedzi na moje potrzeby, a nie sama potrzeba sensu stricte. Jeśli bym się zastanowiła nad tym jeszcze głębiej, to mogłabym dojść np. do wniosku, że np. chciałabym czuć więcej przestrzeni spędzając czas w kuchni, chciałabym np. móc w czasie gotowania mieć kontakt z dziećmi, które bawią się w tym czasie w salonie. Albo móc rozmawiać z gośćmi gdy nas odwiedzają, a obecnie zawsze wychodząc do kuchni po szklankę wody tracę wątek dyskusji. Mogłoby się więc okazać, że jestem osobą relacyjną, która ma dużą potrzebę bycia blisko z rodziną i przyjaciółmi.

Alternatywnie mogłabym dojść do wniosków, że brakuje mi przestrzeni w kuchni, bo dużo gotuję i brakuje mi miejsca w szafkach i blatów roboczych. Być może w tej wersji byłabym perfekcjonistką, która lubi, gdy wszystko ma swoje miejsce i doprowadza mnie do szału, że w obecnym kształcie kuchni trudno mi utrzymać porządek i to jest dla mnie bardzo frustrujące i odbiera mi radość z gotowania, które w sumie jest moją pasją. Za decyzją o wyburzeniu ściany stałaby zatem potrzeba uporządkowania przestrzeni.

W trzeciej wersji wydarzeń mogłabym też być osobą z ogromną potrzebą przestrzeni, którą po pierwsze męczy przebywanie w ciasnym, w tej wersji dla mnie wręcz klaustrofobicznym pomieszczeniu kuchni, po drugie przebywając w salonie czułabym też większą przestrzeń, a po trzecie gotując, miałabym dostęp do pięknego widoku, który rozpościera się z balkonu w salonie i to uczyniłoby mnie w trakcie gotowania jeszcze szczęśliwszą.

I teraz, jak to się przekłada na projektowanie wnętrz. Otóż, dla każdej z tych trzech wariacji wydarzeń, jako architekt wnętrz przygotowałabym inny projekt. W pierwszej wersji kobiety relacyjnej na środku mógłby stanąć duży stół. W drugiej wersji kobiety praktycznej, być może zaproponowałabym, aby zamiast wyburzenia ściany, lepiej zorganizować przestrzeń kuchni w jej obecnym kształcie, bo otwarta kuchnia, umówmy się, niekoniecznie jest taka praktyczna. Natomiast w trzeciej wersji, wyburzyłabym tą ścianę bez dyskusji i jeszcze zawalczyła o możliwie minimalistyczny charakter kuchni.


Znowu te zmysły, funkcjonalność i psychiczność...

Słuchając tego mojego przykładu z kuchnią, może zauważyliście, że nakreśliłam trzy typy kobiet. W kontekście tych trzech rejonów potrzeb, o których mówiłam w ostatnim odcinku, czyli zmysły, logistyka i funkcjonalność oraz psychiczność, możemy powiedzieć, że kobieta relacyjna z pierwszej wersji wydarzeń, to kobieta, która ma dużo punktów przy psychiczności - swoje poczucie szczęścia opiera na relacjach. W drugiej wersji mamy kobietę praktyczną - u niej dominują potrzeby funkcjonalności, choć możliwe, że jej potrzeba porządku wynika też z łatwego przebodźcowywania się, która wpisuje się w obszar zmysłów. No i trzecia wersja kobiety będzie uosabiać potrzeby z obszarów zmysłów i psychiczności, związane z taką czystą wrażliwością na relację z samą przestrzenią.

Jak widzicie, różni ludzie mogą mieć różne potrzeby i pod hasłem chcę wyburzyć ścianę, mogą się kryć naprawdę bardzo różne rozwiązania, które Waszemu architektowi wnętrz będzie łatwiej do Was dopasować, jeśli opowiecie mu o sobie coś więcej. Jest różnica w tym, czy decyzję o wyburzeniu ściany podejmuje szalona dusza towarzystwa, czy może introwertyk z klaustrofobią!

Ponadto, pod tymi przykładami potrzeb, które opisałam, mogą kryć się jeszcze bardziej pierwotnie podstawowe, albo wręcz atawistyczne potrzeby. Może to być przede wszystkim potrzeba bezpieczeństwa, którą dom przede wszystkim powinien zaspokajać i która może wam kazać albo otwierać przestrzeń, bo w ciasnocie czujecie się jak w klatce albo wręcz przeciwnie, zamykać ją, jakbyście się chcieli schować. Możecie chcieć mieć warunki do spędzania czasu z bliskimi, bo to relacje w waszym przypadku decydują o tym, że dom jest dla was domem. Możecie mieć dużą potrzebę wyróżnienia swojej przestrzeni, czynienia ją swoją i podkreślenia jej indywidualności, z takiej potrzeby ekspresji siebie, czy wręcz ekspansji. Opcji jest milion! Dobrze się zastanówcie, jak to jest w Waszym przypadku!


W ten sposób dotrzesz do sedna!

Oczywiście może być tak, że ciężko jest wam, metodą sokratejską zgłębiać tajemnice swoich potrzeb. O ile pierwsze dwie warstwy są stosunkowo łatwe do uchwycenia, to od trzeciej mogą już zacząć się "schody"! Być może jest tak, że stosunkowo szybko utykacie. I nie umiecie powiedzieć np. skąd się u was bierze ta potrzeba otwartej przestrzeni. I okay. Liczy się droga i to, żeby postarać się zejść możliwie głęboko. Dajcie sobie czas. Gra jest warta świeczki, bo tam na dnie, leży właśnie ta przyczyna waszych decyzji i klucz do satysfakcjonującego życia - wasze głębokie potrzeby, fundamentalne wartości, czyli tak naprawde wasze priorytety. I to, z mojej perspektywy architekta wnętrz, zmienia wszystko. Pozwala przenieść ciężar dyskusji z kwestii czysto kosmetycznych, jak np. odcień frontów szafek w kuchni na to, co się naprawdę liczy. Czyli np. na stworzenie lepszych warunków dla rozwoju naszych relacji. Czyli na to, jak sprawić, by nasza przestrzeń mieszkalna jak najlepiej z nami współpracowała i pomagała nam w naszym codziennym życiu.

Czy w waszym indywidualnym przypadku warto do tego właśnie dążyć? Odpowiedź na to pytanie leży już po Waszej stronie!