#Pogadajmyopotrzebach | BLOG | odcinek 3 | aktualizacja: 15.08.2023
Nazwij, by zrozumieć
SPIS TREŚCI:
#1 Nazwijmy rzeczy po imieniu
Twoje potrzeby są dla mnie super-ważne...
W poprzednich wpisach (oraz odcinkach podcastu), opowiadałam o tym, że kluczem do satysfakcjonującego wnętrza jest skrojenie go na miarę potrzeb jego użytkowników. To stwierdzenie stawia właśnie Ciebie - drogi słuchaczu i droga słuchaczko w samym centrum mojego projektowego zainteresowania. Was i wasze potrzeby, które dla mnie są absolutnie fundamentalną sprawą!
... ale przede wszystkim są Twoje...
O samych potrzebach opowiedziałam na razie tyle, że każdy z nas ma je swoje własne, indywidualne, w indywidualnie zestawionych pakietach i nawet jeśli te potrzeby da się kategoryzować, grupować jakoś uogólniać i zamykać w schematach, to i tak, koniec końców okazuje się, że każdy z nas jedyną i niepowtarzalną kombinacją tych schematycznych potrzeb, co finalnie oznacza, że po pierwsze jednak nie istnieje coś takiego jak wnętrze idealne dla wszystkich - i ten mit musicie sobie jak najszybciej wybić z głowy, jeśli w niego wierzycie - a po drugie, że wasz projektant lub wasza projektantka wnętrz, jeśli planujecie z kimś takim współpracować, nie jest w stanie poznać specyfiki waszych potrzeb jeśli jej lub jemu o nich nie opowiecie.
... więc to Ty jesteś za nie odpowiedzialny/a
I to jest kawałek projektowania wnętrz, za który Wy sami powinniście wziąć odpowiedzialność, aby te swoje potrzeby odszukać, trafnie określić i precyzyjnie zwerbalizować. Co jak się okazuje wcale nie jest takie łatwe - my, ludzie, niestety, na ogół nie jesteśmy nauczeni myśleć w kategoriach swoich potrzeb, co sprawia, że nieraz bardzo ciężko jest nam w sobie je zauważyć i uświadomić. Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że te potrzeby, które faktycznie mają dla nas kluczowe znaczenie, które wpływają na kształt naszych priorytetów i których spełnienie jest głównym determinantem osiągnięcia satysfakcjonującego kształtu naszej przestrzeni - te potrzeby leżą zwykle w głębi naszego umysłu, zakopane pod warstwami najróżniejszych bardziej błahych spraw, które zaprzątają naszą uwagę i skutecznie odwracają nasz wzrok od tego, co się tak naprawdę liczy. Mamy więc tutaj aspekt taki, że nasze potrzeby bardzo często pozostają nieuświadomione. Co nie znaczy, że nie wpływają wtedy na nasze życie - wręcz przeciwnie! Gdy pozostają sobie takie ukryte, to najczęściej nie są przez nas zaspokajane i są sfrustrowane. I wtedy, dążąc do rozładowania tej frustracji, skłaniają nas do różnych działań, które - ponieważ cały ten proces odbywa się w sposób nieświadomy - nie zawsze są trafne. A czasem są wręcz katastrofalne. I na pewno rzadko przynoszą pełną satysfakcję.
Co właściwie chciał(a)byś zmienić w swojej przestrzeni mieszkalnej?
Receptą na ten problem opisany powyżej jest więc rozbudowanie świadomości swoich potrzeb, co można robić np. poprzez stawianie sobie kolejnych pytań metodą dialogu sokratejskiego (więcej o dialogu sokratejskim dowiesz się z poprzedniego wpisu) , zaczynając od prostego pytania: co chciał(a)bym zmienić w swojej przestrzeni mieszkalnej?
Tym sposobem możemy przedrzeć się przez wierzchnie warstwy naszych pomysłów na działania, poprzez warstwy prostszych potrzeb i stopniowo docierać coraz dalej, do momentu aż poczujemy, że trafiliśmy na coś szczególnie ważnego, w warstwie naszych potrzeb głębokich, czy też podstawowych. Dla przypomnienia jeszcze dodam, że mogą to być potrzeby dające się zakwalifikować w schemat piramidy potrzeb Maslowa (więcej o piramidzie potrzeb przeczytasz w poprzednim wpisie), w której znajdują się takie kategorie jak potrzeby fizjologiczne, potrzeby bezpieczeństwa, potrzeby przynależności, uznania i na końcu autoekspresji.
Nie trzeba od razu docierać do wszystkich odpowiedzi, bo to niekoniecznie będzie takie łatwe i nie dla każdego i też znalezienie odpowiedzi może nam zająć całą masę czasu - sęk w tym, żeby w ogóle zacząć samych siebie o te potrzeby pytać, żeby zacząć jakkolwiek zwracać na nie uwagę.
Jest to element autorefleksji, który określiłam jako kluczowy obok, wykształcenia w sobie wyczucia przestrzeni i logicznego myślenia, do tego żeby stworzyć wokół siebie przestrzeń tak bardzo satysfakcjonującą jak to tylko będzie możliwe - co jest nadrzędnym celem całego projektu #pogadajmyopotrzebach.
#2 "Prozumienie bez przemocy" - Marshall Rosenberg
Czego nas ta książka może nauczyć?
Hierarchia potrzeb Abrahama Maslowa nie jest jedynym schematem, który może nam pomóc zrozumieć to jakie te nasze potrzeby są. Dziś chciałabym skorzystać z innego schematu, którego autorem jest pan Marshall Rosenberg, autor książki “Porozumienie bez przemocy”, która jest od jakiegoś czasu dość głośnym tytułem, więc może część z Was miała okazję już o niej usłyszeć, lub się z nią zapoznać. Jeśli tak jest, to bardzo się cieszę - jest to w moim odczuciu fenomenalnie dobra książka i bardzo naszemu biednemu, pogrążonemu w konfliktach społeczeństwu potrzebna. Także, niech się niesie na koniec świata i jeszcze dalej.
Książka traktuje o komunikacji. Ale tak jak ja już czuję, to jest też wyrazem takiego utopijnego życzenia, aby ludzie umieli się nawzajem zrozumieć i wiary w to, że duża część konfliktów i problemów międzyludzkich na świecie wynikają tak naprawdę z nieporozumień i/lub z nieświadomości. Z tego, że nie umiemy zauważać i wyrażać naszych uczuć, potrzeb i próśb, że nie umiemy - i często też kompletnie nie chcemy i nie uznajemy tego za istotne - zwracać uwagi i faktycznie słuchać uczuć, potrzeb i próśb ludzi wśród których żyjemy. Jest to przykre, że tak często mamy głęboko "gdzieś" potrzeby i uczucia naszych rozmówców, ale też jeszcze bardziej przykre dla mnie jest to, że tak często mamy "gdzieś" przede wszystkim nasze własne uczucia i potrzeby. Często brakuje nam empatii - dla innych ludzi, ale też dla samych siebie.
Generalnie, cel Rosenberga, co do idei jest bardzo szczytny - w utopijnej wersji jest to zapewne pokój na świecie - ja dziś jednak chciałabym pogadać o fenomenie “porozumienia bez przemocy” na trochę mniejszą skalę, czyli zaanektować świetne rady Rosenberga na grunt mojego obszaru działania, czyli projektowania wnętrz.
To coś więcej niż schemat wypowiadania słów
Rosenberg jest lingwistą. Główną częścią książki jest więc bardzo konkretny schemat wypowiadania słów, który ma nam zapewnić ten sukces w porozumieniu z drugim człowiekiem. Brzmi to mniej więcej tak: w sytuacji takiej a takiej, czuję takie uczucie, bo mam taką a taką potrzebę - w związku z tym proszę Cię o...
Cenne w tej książce jest jednak to, że schemat ten nie jest złotym środkiem, idealną instrukcją postępowania, którą jak zastosujemy to wszystkie nasze problemy znikną. Nie!
Ten schemat to tylko narzędzie. Pomoc, przy dotarciu do celu. Rosenberg pisze jednak wyraźnie o tym, że tak naprawdę nie o same słowa tu chodzi, ale o to, by wypowiadać je świadomie. By nie rzucać nimi bez sensu w drugiego człowieka, tylko żeby wziąć odpowiedzialność za treść, którą poprzez słowa chcemy przekazać i wiedzieć po co mówimy to, co mówimy.
Czyli traktuje o pewnej postawie - postawie empatii wobec innych i wobec siebie, postawie pogłębionego wglądu w siebie i wsłuchiwania się w swoje i innych uczucia oraz potrzeby. I teraz cytat z książki: “Porozumienie bez przemocy, to nieustanne skupianie uwagi na obszarach, w których mamy największe szanse zdobyć to, czego poszukujemy.” I drugi cytat: “To nie zmiana zachowań, a zmiana świadomości jest kluczem do sukcesu!”
Wierzę, że stwierdzenia te są generalnie uniwersalne, czyli znajdują zastosowanie nie tylko w problematyce porozumienia z drugim człowiekiem, ale też mogą zagwarantować sukces przy pracy z nasza przestrzenią. Ideą mojego podcastu jest właśnie to, żeby skupić Waszą uwagę na obszarach, w których macie największą szansę zdobyć to czego szukacie - czyli po mojemu - na potrzebach. I tak jak mówiłam w ostatnim odcinku, nie jest takie ważne, żeby od razu znaleźć wszystkie odpowiedzi na nurtujące Was pytania. Już samo skierowanie uwagi we właściwym kierunku ma dużą moc zmiany. To nie zmiana zachowań, a zmiana świadomości jest kluczem.
Krótka historia o kserokopiarce
Są takie fajne badania z '78 roku, przeprowadzone przez profesor Ellen Lamberg w Nowym Yorku, które idealnie pokazują to o czym teraz mówię, czyli to, że już samo skierowanie uwagi na to, co istotne, czyli na potrzebę, zwiększa naszą szansę na sukces.
W badaniu tym była sobie kobieta w korporacji, która chciała "wbić się" w kolejkę do kserokopiarki aby wydrukować swoje dokumenty - w pierwszym wariancie miała ich 5 stron, a w drugim 20. Pierwszy wariant wiązał się więc z drobną przysługą, a drugi z trochę większą. Dla każdego z dwóch wariantów, wyrażała swoją prośbę o przepuszczenie w kolejce na 3 sposoby.
W pierwszej kolejności wyrażała prośbę bez żadnego uzasadnienia słowami: Przepraszam, mam do wydrukowania 5/20 stron. Czy mogę skorzystać z kserokopiarki? W drugiej opcji wyrażała prośbę, uzupełnioną o słabe, niewiele wnoszące uzasadnienie, słowami: Przepraszam, mam 5/20 stron do wydrukowania. Czy mogę skorzystać z kserokopiarki, bo muszę je wydrukować? No i w trzeciej opcji wyrażała swoją prośbę, wzbogacając ją o komunikat swojej potrzeby, która za tą prośbą stała, a która niekoniecznie była taka oczywista na pierwszy rzut oka. Czyli mówiła: Przepraszam, mam 5/20 stron do wydrukowania. Czy mogę skorzystać z kserokopiarki, ponieważ bardzo się spieszę?
Okazało się, że dla drobnej przysługi dla 5 dokumentów, skuteczność prośby bez uzasadnienia wyniosła 60%, ale dla prośby z uzasadnieniem słabym i uzasadnieniem potrzebą skuteczność sięgnęła kolejno 93% i 94%. Analogicznie w wariancie z większą przysługą na 20 stron wyniki wypadły na 24% skuteczności bez uzasadnienia prośby i na 42% skuteczności przy uzasadnieniu prośby potrzebą. Czyli generalnie komunikowanie tego, co jest powodem, dla którego chcemy coś zrobić, może zwiększyć nasze szanse na powodzenie nawet aż prawie dwukrotnie!
Warto więc o swoich potrzebach mówić, czy to w życiu ogólnie, czy to w rozmowie z Waszym projektantem lub projektantką wnętrz, czy to np. w rozmowach między wami w bliskich relacjach, szczególnie jeśli np. planujecie kupno, albo remont mieszkania wspólnie, jako małżeństwo! Uzgodnienie nawzajem swoich głębokich potrzeb z pewnością pomoże Wam uniknąć całej masy nieporozumień i konfliktów. Zachęcam więc dziś Was wszystkich i każdego z osobna, abyście zwrócili waszą uwagę na ten właśnie obszar, w których macie największą szansę znaleźć to, czego szukacie.
Model potrzeb Marshalla Rosenberga
Wiemy już, że poświęcenie swojej uwagi naszm potrzebom może stanowić klucz do sukcesu. Tak jak wspominałam do tej pory, również w poprzednim wpisie, gdy jest nam trudno wyodrębnić w sobie i nazwać jakąś konkretną potrzebę, możemy wspomóc się gotowymi modelami kategorii potrzeb. Rosenberg na potrzeby narracji swojej książki przedstawia swój schemat potrzeb, w którym jest siedem równoważnych kategorii i w ich ramach są wyszczególnione konkretne potrzeby. Pełną listę zamieszczam poniżej - zachęcam Was, żebyście się z nią zapoznali i poszukali na niej może czegoś co zarezonuje z waszymi indywidualnymi potrzebami i pomoże wam je właściwie nazwać.
W kontekście przestrzeni mieszkalnej, jako projektantka, zwróciłabym waszą uwagę na takie potrzeby z tej listy jak: potrzeba schronienia, odpoczynku i ochrony przed zewnętrznymi zagrożeniami. Potrzeba akceptacji i wspólnotowości/przynależności, a także potrzeba uznania. Potrzeba autonomii - czyli możliwości decydowania o sobie i swoim najbliższym otoczeniu, a także potrzeba twórczości i wyrażania siebie. I w końcu potrzeby duchowe - piękna, harmonii i spokoju. Na temat każdej z tych potrzeb można by napisać osobną książkę, więc na pewno każda z nich zasługuje przynajmniej na swój osobny odcinek w podcaście oraz osobny wpis blogowy, które co do zasady są poświęcone potrzebom.
Troska o ciało i siły fizyczne: Powietrze • Pożywienie • Ruch, ćwiczenia • Ochrona przed tym, co zagraża życiu (wirusy, bakterie, insekty, zwierzęta) • Odpoczynek • Wyrażanie własnej seksualności • Schronienie • Dotyk • Woda
Świętowanie: Świętowanie rozwoju, ubogacenia życia oraz spełniania marzeń • Świętowanie strat (opłakiwanie, żałoba): utraty ukochanych osób, rozwianych marzeń, niezaspokojonych potrzeb itp.
Integralność: Autentyczność • Twórczość • Sens • Poczucie osobistej wartości
Autonomia: Swoboda wyboru marzeń / celów / wartości • Swoboda wyboru planów, jak spełnić marzenia, osiągnąć cele / wartości
Zabawa: Bawienie się • Śmiech
Wzajemna zależność: Akceptacja • Uznanie • Bliskość • Wspólnota • Znaczenie, bycie branym pod uwagę • Przyczynianie się do wzbogacania życia • Bezpieczeństwo uczuciowe • Empatia • Uczciwość (inspirująca szczerość, która pozwala nam czerpać naukę z naszych własnych ograniczeń) • Miłość • Otucha • Szacunek • Wsparcie • Zaufanie • Zrozumienie
Wspólnota duchowa: Piękno • Harmonia • Natchnienie • Ład • Pokój
#3 Miejsce, w którym znajdziesz to, czego szukasz
Świadomość ryzyka i droga do celu
Odpowiednie przemyślenie swoich działań jest szczególnie istotne przy dużych decyzjach, jak kupno mieszkania, albo większy remont. Ze skutkami takich decyzji będziecie żyli przez dłuższy czas. Dlatego warto się po prostu przyłożyć do tego, aby je podjąć świadomie. Jest też tak, że uświadomienie sobie i poukładanie w głowie swoich potrzeb, poprowadzi nas do ustalenia naszych priorytetów i to z kolei ma też tą moc sprawienia, że wszystkie duże decyzje przestaną się wydawać takie przerażające.
A wiem, że bywają przerażające, bo jeśli mierzycie się z takimi wyzwaniami, możliwe, że czujecie, że nie macie marginesu błędu. Że jeśli zmiana okaże się niekorzystna, będzie też dużym rozczarowaniem, bo przecież pociągnie za sobą stosunkowo duży koszt energetyczny, finansowy i taki w postaci Waszego czasu. To może rodzić frustrację, obawy i nerwy, zderzające się z nadzieją, że będzie dobrze, a może wręcz ekscytacją płynącą ze zmiany. Taka mieszanka różnych i na ogół jednak trudnych emocji sprawia, że ludziom generalnie remonty nie kojarzą się zbyt dobrze. Tym bardziej, jeśli w trakcie planowania zmiany zderzają się różne oczekiwania i emocje kilku różnych osób, które nieraz ciężko jest pogodzić. To są właśnie takie sytuacje, w których szczególnie warto sięgać do metody komunikowania się według zasad porozumienia bez przemocy. I też szczerze powiedziawszy z myślą o takich właśnie sytuacjach opowiadam dziś o tej książce. Szczerze wierzę, że opisane w niej idee pomogą wam szczęśliwie przebrnąć przez różne trudne momenty życia - w tym przeprowadzki i remonty. Tak, czy siak, moją ideą, którą powtarzam tu ciągle różnymi słowami jest to, że naprawdę warto na chwilę zatrzymać się na samym początku tej drogi, na której końcu majaczy nam nasz nowy wymarzony dom, czyli zejść na poziom tej trzeciej warstwy głębszych potrzeb i uświadomić sobie to, co się tam kryje. Po pierwsze, żeby łatwiej było nam się dogadać ze wszystkimi ludźmi zaangażowanymi w ten proces, po drugie, żeby nie okazało się, że jakieś nieświadome, sfrustrowane potrzeby prowadzą nas jak we mgle ku działaniom, które wcale nie są dla tej potrzeby adekwatne - tak jak o tym opowiadałam w poprzednim wpisie/odcinku. Bo wcale nie jest powiedziane, że decyzja o wyburzeniu ściany podjęta na samym końcu tego procesu faktycznie jest taka świetna, jeżeli nie rozumiecie dobrze, co wydarzyło się w tym procesie po drodze i co dało temu procesowi początek.
Niestety, jesteśmy w tym beznadziejni...
Generalnie, wcale nie jest powiedziane, że nasz umysł dobrze sobie radzi z dobieraniem właściwych akcji dla realizacji poszczególnych potrzeb! Najprostszy przykład - ile z nas pije dziennie te dwa litry wody, których potrzebuję nasz organizm? Ile z nas faktycznie odkłada telefon na bok na godzinę przed snem aby zadbać o właściwą regenerację? Wiecie jaka potrzeba wygrywa u was z potrzebą snu, skoro tego nie robicie? Nie? To jak możecie być pewni, że taka złożona decyzja o kupnie nowego telewizora, albo o zatrudnieniu architekta wnętrz jest adekwatna i rozsądna?
W książce Rosenberg też podaje przykłady takich komunikatów, w których ktoś coś robi, coś mówi, czegoś żąda, ale jednak po chwili rozmowy okazuje się, że tak naprawdę chodzi mu o coś zupełnie innego. Przytoczę takie dwa przykłady; pierwszy z nich pochodzi z warsztatów porozumienia bez przemocy i jest typowy - żona mówi do męża: ty mnie nigdy nie słuchasz!; na co mąż odpowiada: ale przecież cię słucham!; żona na to: A własnie, że nie słuchasz! Tutaj do rozmowy wtrąca się Rosenberg i proponuje, że na chwile wcieli się w rolę męża i spróbuje inaczej odpowiedzieć na słowa żony. Żona więc mówi teraz do Rosenberga: Ty mnie nigdy nie słuchasz!; na co Rosenberg odpowiada: Mam wrażenie, że jesteś okropnie zawiedziona, bo chciałabyś mieć ze mną silniejszą więź kiedy rozmawiamy. No i w tym miejscu żona wzrusza się do łez tą odpowiedzią a mąż jest w szoku. Rosenberg wyjaśnia: Pana żona tego właśnie się od Pana dopominała - sygnału zwrotnego, z którego by jasno wynikało, że jej uczucia i potrzeby zostały zauważone. Komunikat pt. "ty mnie nigdy nie słuchasz!" znacząco różni się od komunikatu "chciałabym, żebyś zauważył i zrozumiał moj uczucia" - prawda? Jestem pewna, że żona w tym przykładzie uparcie powtarzała pierwszą kwestię (konfliktową i prowadzącą do nikąd), ponieważ sama tak właściwie nie wiedziała na czym jej tak naprawdę zależy!
Drugi przykład jest anegdotą z pokazu Porozumienia bez przemocy pana Rosenberga przed grupą 170 palestyńskich muzułmanów w obozie dla uchodźców w Betlejem.
W trakcie wykładu jeden z nich wstał i krzyknął w stronę prelegenta: "morderca!" Inni natychmiast ten okrzyk podchwycili i dodali jeszcze do tego takie okrzyki jak "rzeźnik" i "dzieciobójca!" Rosenberg rozpoczyna z nimi rozmowę, w której próbuje odkryć jakie są ich nieujawnione jeszcze uczucia i potrzeby i w toku której mężczyzna na widowni wyjaśnia, jaka sytuacja panuje w obozie i w kraju, jak polityka Stanów, z których pochodzi Rosenberg względem Israela budzi w nim ogromne poczucie niesprawiedliwości, że boi się o przyszłość swoich dzieci i że chciałby, by Amerykanie dostrzegli jego cierpienie i coś z nim zrobili. Tak ujęty komunikat znacząco różni się od wyzwiska “morderca”, które padło na początku. Mężczyzna ten raczej nie miał zbyt wysokiej szansy wyrazić poprzez to słowo swoich potrzeb i uzyskać jakiejkolwiek satysfakcji.
Przykłady te co prawda są o słowach i o komunikacji, ale mam nadzieję, że tak jak ja widzicie analogię, że generalnie często jest tak, że coś robimy, coś mówimy, czegoś żądamy, ale jednak w rzeczywistości jakoś absolutnie nic nam to nie daje, bo właśnie skupiamy się na rzeczach powierzchownych, miotamy się na oślep, zamiast zastanowić się nad tym, na czym nam tak naprawdę zależy, czyli po mojemu na tym jakie są te nasze faktyczne potrzeby, które domagają się zaspokojenia.
A jak to jest z Tobą?
Możliwe, że czujecie w tej chwili, że macie jakąś sfrustrowaną potrzebę, która domaga się jakichś zmian w waszej przestrzeni mieszkalnej. Możliwych opcji zmiany jest jednak multum! A w drodze do tej decyzji jest milion pokus i rozpraszaczy i specjalistów od marketingu w mediach społecznościowych, którzy chętnie wykorzystają waszą nieuwagę i nieświadomość, by przekonać was do rozwiązań, które wcale wam nie posłużą - choć będą sprawiać zgoła odmienne wrażenie. Na koniec, możliwe że kupicie piękne mieszkanie, w świetnej lokalizacji, z balkonem… ale na 8 piętrze. I nigdy się tam nie zadomowicie, bo okaże się, że poczucie otwartej przestrzeni za oknem na wysokości was przytłacza i nie zapewnia poczucia bezpieczeństwa i będzie wam się śniło po nocach, że z tego balkonu spadacie. To jest akurat taki trochę zmodyfikowany, ale jednak, przykład z życia. Naprawdę na nasze poczucie, że dom jest domem, wpływają czasem nieoczywiste, pokrętne potrzeby. I pamiętajcie proszę, że to, że ich nie widzimy, wcale nie znaczy, że nie kierują one naszymi działaniami.
Oczywiście, z potrzebami jest też tak, że wszyscy je jakoś tam czujemy, wyczuwamy. Zauważamy je, umiemy jakoś sobie nazwać i coś z nimi bardziej lub mniej celowo przedsięwziąć. I pewnie w ogóle nie byłoby tego podcastu, gdyby właśnie nie fakt, że często ulegamy takiemu złudzeniu, że wiemy o co nam chodzi, a tak naprawdę myślimy o swoich potrzebach na bardzo płytkim poziomie, który tak naprawdę wcale nie gwarantuje nam tego, co tak naprawdę chcemy osiągnąć.
Czy Tobie też brakuje w tym wprawy?
W książce Rosenberga jest wiele przykładów na to, jak ludzie w obliczu konfliktów usilnie, mozolnie nieraz, próbują zrozumieć o co im tak naprawdę chodzi. Problemem jest to, że nikt nas nie uczy wsłuchiwać się we własne potrzeby, uczucia. Zawsze gdzieś pędzimy, gdzieś się spieszymy, coś nas goni, przed czymś uciekamy, ktoś czegoś od nas wiecznie chce, mamy wyzwania w pracy i często w domu też. Później chodzimy zmęczeni i zgorzkniali. Im bardziej jesteśmy niezadowoleni z życia tym większa ilość naszych potrzeb jest sfrustrowana i tym bardziej powinniśmy poświęcić czas na to, aby im się z uwagą poprzyglądać! Żeby przestać w końcu działać na oślep.
Życie naprawdę robi się prostsze, gdy umiemy komunikować swoje potrzeby. A żeby móc je komunikować - musimy je sobie właśnie najpierw uświadomić i właściwie nazwać i zarazem zrozumieć.
Byłoby nam łatwiej, gdyby to nie było takie skomplikowane!
Jakiś czas temu trafiłam na Instagramie na post jednej dziewczyny opowiadającej o tym jak to jest żyć z autyzmem. No i ona tam napisała takie zdanie - cytując mniej więcej z pamięci brzmiało to chyba tak: “o ile łatwiej się żyje, gdy człowiek rozumie jakim jest człowiekiem!”
Autyzm to nazwa na zbiór cech świadczących o neuroatypowości danej osoby, czyli o tym, że w pewnych określonych kwestiach funkcjonuje i reaguje inaczej niż taki człowiek neurotypowy. I takich osób jest według statystyk około 1% w społeczeństwie i nie są to dane dla Polski, ale tak czy siak widać, że są to pojedyncze osoby, które mają pewne specyficzne, różne od ogółu społeczeństwa potrzeby. Co za tym idzie, ogół społeczeństwa generalnie tych specyficznych potrzeb nie dostrzega, nie zauważa, przez to takim osobom ciężko jest się adaptować i doświadczają na tym tle różnych trudności, przy czym często same nie są w stanie wskazać, dlaczego tak w ogóle jest. W rezultacie, te ich specyficzne potrzeby pozostają niezaspokojone, sfrustrowane, dopóki nie padnie na nie światło świadomości i te osoby nie zaczną świadomie o te swoje specyficzne potrzeby dbać. I wtedy życie się zmienia na lepsze. To właśnie wyraża hasło “o ile łatwiej się żyje, gdy człowiek rozumie, jakim jest człowiekiem!”
Oczywiście, wspominam tu o tym, żeby pokazać, że to zdanie jest tak naprawdę uniwersalne i każdy z nas powinien być w stanie odnieść je do własnego życia. Bo jak pamiętacie, potrzeby każdy z nas ma swoje własne, indywidualne. I nie potrzebujemy żadnej diagnozy, by uznać, że są one specyficzne, wyjątkowe i ważne. Gdy je poznamy i nauczymy się o nie dbać - nasze życie stanie się lepsze!
Kolejne wpisy już wkrótce!